Wyobraźcie sobie młodego mężczyznę. Aktywnego, młodego mężczyznę. Mężczyznę pełnego pasji. Latem żeglującego po jeziorach, polskim morzu. Zarażającego tą miłością dzieci, które na obozach razem z nim biegają po lesie, pływają w jeziorze, śpiewają przy ognisku. Takiego mężczyznę, który zimą pakuje plecak, narty i jedzie w góry, te bliskie i te dalekie. A tam z gromadą czterolatków są niewielkimi kolorowymi punkcikami na białej przestrzeni. Punkcikami ze strachem w oczach, który z dnia na dzień zaczyna gasnąć i przeobrażać się w radość i uśmiech. On to wszystko widzi, a Jego serce zapamiętuje i chowa głęboko. Takiego mężczyznę, którego ciągnie droga i przestrzeń. Który co jakiś czas musi gdzieś wyruszyć, pooddychać innym powietrzem, pobyć z innymi ludźmi i przesiąknąć innym zapachem.
Ten mężczyzna zakłada rodzinę. Rodzą mu się dzieci i wszystko co chowa Jego serce zaczyna się budzić. Może widzi siebie z nimi zimą na stoku? Może wiosną na rowerze przemierzających polskie drogi, tak jak on w dzieciństwie? A może latem na wodzie, łapiąc wiatr w żagle?
Z tymi wyobrażeniami czeka kiedy one urosną. Obserwuje. Poznaje. Uczy się ich.
Okazuje się jednak, że nie każde z tych szkrabów będzie zdolne do takich ekspedycji. Okazuje się, że jedno jest słabsze, szybko się męczy. Że to małe serce nie podejmie się takich wyzwań, bo po prostu nie da rady. A On – tata, kocha najczulej na świecie tę małą istotę. A swoje marzenia jest w stanie zweryfikować.
Okazuje się, że jazda na hulajnodze może okazać się wielkim osiągnięciem, a rower nie największą radością. Wspinaczka w górach będzie zaś wymagała więcej czasu i częstszych postojów, a narty… No cóż, poczekają, albo w ogóle nie doczekają swojego czasu. A na wodę być może będą patrzeć siedząc na brzegu i opowiadając sobie niestworzone historie. Jednak On i Ona będą szli razem za rękę. Czasami On Ją poniesie na barana. Czasami będą musieli zawrócić. Jednak najważniejsze, że zawsze będą razem.
To będą ich wyprawy.
Bo wyprawy mogą być wszędzie, byleby były ICH. Byleby były WASZE.
Dominika
P.S. Dzisiaj zabrał ją tylko i aż do Krakowa.