Rok temu, gdy o tej porze kładłam się spać, nie wiedziałam, że nad ranem będę trzymała w objęciach tego człowieka.
Poród to tajemnica. Nie wiadomo kiedy się zacznie, jak się potoczy i jak zakończy. Kobiecie dane jest doświadczyć najpiękniejszego cudu na własnym / we własnym ciele. Nam pozostaje trwać przy niej i nie przeszkadzać.
Gdyby każda z nas była świadoma tego, co potrafi Jej ciało… Gdyby każdy z nas wierzył w naturę, zaufał kobiecie… wiele porodów byłoby cudnym wspomnieniem. Mój ostatni do takich należy.
Joachim rodził się w ciszy, w kompletnej akceptacji rzeczywistości, w spokoju. Za oknem dzień wyłaniał się zza horyzontu, a Warszawa powoli budziła się ze snu.
Pamiętam jak z mężem żartowaliśmy, jak między skurczami oglądaliśmy coś na telefonie i jak w pewnym momencie zaczęło mnie to rozpraszać i irytować. Wiedziałam, że nadszedł czas kompletnego skupienia, czas na wsłuchanie się w swoje ciało, na poddanie się fali która niesie ze sobą życie…
Pamiętam też niesamowitą łagodność położnej, Jej ciepły, delikatny dotyk i pełne akceptacji spojrzenie.
Pamiętam wysiłek, chwilową niemoc, determinację, wsparcie mego męża.
I wreszcie pamiętam to ciepłe, małe ciało, Jego oddech, odwagę i lęk. Pamiętam Jego miękką, ciepłą skórę, zaciśnięte pięści, mocno zamknięte oczy, które z czasem zaczęły się otwierać… i to pierwsze spojrzenie, zdziwione, a jednak ufne. Spojrzenie miłości. I zapach! Dzieci zawsze tak pięknie pachną.
Dziś szczególnie dziękuję, że pamiętam!
I Wam życzę, byście cieszyły się, że pamiętacie.
Dominika
Im dalej w las – CzasMam